wtorek, 16 kwietnia 2019

Psychologia rozwojowa... tramwaju.

Tak trochę na poprawę humoru lub też nie. 
Na początek zastanówmy się, ile tramwaj może mieć lat i jak to się przekłada na ludzki wiek? Wydawać się to może absurdem i... trochę nim jest. Jednakże obecny wpis tworzę nieco "z przymrużeniem oka". Zazwyczaj okres eksploatacji tramwaju wynosi około trzydzieści lat. Jednakże bardzo często miejski pojazd szynowy jeździ zdecydowanie dłużej, nawet dziesięć lub piętnaście lat. Tak więc można powiedzieć, że 15-letni tramwaj "jest w wieku" 30 lat człowieka. Zatem idąc tym tropem możemy stwierdzić, że 5-letni tramwaj jest w wieku dziecięcym, tj. 10 lat ludzkich. Można to obliczyć sobie w miarę łatwo. Załóżmy, że 30-letni tramwaj, to już "człowiek" w wieku emerytalnym, czyli około 60 / 65 rok życia. A więc:

15 lat tramwaju >>> 30 lat ludzkich
30 lat tramwaju >>> 60 lat ludzkich

Obliczamy na inne lata...
15 lat tramwaju >>> 30 lat ludzkich
5 lat tramwaju >>> x lat ludzkich
x = (5*30) : 15
x = 150 : 15
x = 10 lat ludzkich

15 lat tramwaju >>> 30 lat ludzkich
45 lat tramwaju >>> x lat ludzkich
x = (45*30) : 15
x = 1350 : 15
x = 90 lat ludzkich.
Proste? No chyba tak... ;-) Ale już nie liczmy tak tramwajom wieku. Ich się o wiek nie pyta. ;-D

Percepcja świetlna tramwaju w pierwszych dniach jego technicznego życia ogranicza się do murów hali, ich drzwi oraz ścian. W późniejszym okresie, około dwóch - trzech miesięcy, obszar tej percepcji jest równy temu, jaki obejmuje  tramwaj na testach i w ruchu liniowym. Sięga do terenu będącym przed wozem i wokół niego.

Motoryka tramwaju.
W przeciwieństwie do człowieka, tramwaj zaraz po ujrzeniu światła dziennego opanowuje umiejętność "chodzenia". Nawet wzniesienia nie są mu straszne. Zarówno bieganie, czyli szybka jazda, jak i jazda jałowa, czyli powolna - jest dostępna dla wozu. Równie szybko tramwaj posiada umiejętność zatrzymania się i stania, jest to przydatne na przystankach, światłach i podczas... awarii. Jednak najszybciej tramwaj opanowuje umiejętność siadania. "Siadanie" tramwaj nabywa już w pierwszych dniach po pojawieniu się na świecie. W późniejszych latach eksploatacji kompetencja ta pojawia się coraz rzadziej, jednakże nie zanika całkowicie. ;-)

Teratogeny...
Czynniki wpływające na pojawienie się wad konstrukcyjnych lub ogólnej niesprawności wozu, to:
- zbyt krótki termin na realizację dostawy
- wadliwe podzespoły pojazdu
- "choroby" występujące u "matki i ojca", tj. u producenta i/lub zamawiającego. 

Okres "niemowlęcy" i "poniemowlęcy":
W tym okresie tramwaj nabył już umiejętność jazdy, od razu opanowuje też mowę. Komunikuje się "werbalnie" z otoczeniem poprzez sygnał dźwiękowy (dzwonek zewnętrzny i wewnętrzny), jak i kontrolki oraz wyświetlacz elektroniczny na pulpicie sterowniczym. Gesty ograniczają się do wskazania kierunku jazdy na skrzyżowaniach i rozwidleniach torów poprzez kierunkowskazy. Nadal utrzymuje silną więź z "obiektem przywiązania", tj. producentem. Mniej - więcej po osiągnięciu jednego roku życia więź z obiektem przywiązania poluźnia się po to, aby pojazd mógł prawidłowo pełnić swoją "role społeczną" - przewożenie ludzi. Niezależnie od tego tramwaj pozostaje do końca swojego technicznego życia pod opieką przewoźnika.

Okres "wczesnej i średniej dorosłości":
W tym czasie miejskie pojazdy szynowe właściwie nie zmieniają swoich właściwości względem poprzedniego okresu życia. Mają w pełni rozwinięte możliwości przewozowe, ich wytrzymałość eksploatacyjna się normuje. Wykonują standardowe zadania młodego pojazdu. Ukształtowane kompetencje "społeczne", które uwidaczniają się bezpośrednio, to:
- otwartość na ludzi ;-)
- umiejętność współpracy w diadzie (możliwość ukrotnionej jazdy w składzie z wozem tego samego typu lub pokrewnego typu)
- możliwość holowania uszkodzonego wozu każdego rodzaju i "pomoc" w dojeździe do zajezdni,
- gotowość do doraźnego ciągnięcia doczep i wagonów specjalnych i roboczych.
Jak na prawdziwy tramwaj przystało może się zdarzyć kłótnia między "rodzeństwem" podczas jazdy w składzie. Jeden odmówi współpracy i mamy sytuację trudną. Niekiedy wystarczy drobna interwencja. Jednakże dochodzi czasem do tego, że trzeba takich delikwentów rozdzielić (czyli w technicznej terminologi - po prostu rozłączyć). Ale kto się czubi, ten się lubi, prawda? 
Mimo wszystko tramwaje, to sympatyczne stworzenia, przyjaźnie nastawione szczególnie do człowieka. Tramwaj nie zrobi człowiekowi krzywdy... Dopóki ten mu nie wejdzie w drogę... ;-)

Okres "późnej dorosłości":
Najbardziej charakterystyczne dla tego czasu jest wycofanie pojazdu z eksploatacji liniowej. W tym okresie można powiedzieć pojawiają się dwa warianty, dwa scenariusze wydarzeń. Pierwszy jest powiązany nieco z jednym z zadań okresu "średniej dorosłości", jednak przybiera on charakter stały. Mianowicie tramwaj może stać się pojazdem gospodarczym, roboczym. Terenem jego głównych działań jest zajezdnia, jednakże może on holować uszkodzone lub nowoprzybyłe wozy, ciągnąć wagony towarowe, które również istnieją w taborze tramwajowym; może służyć jako wagon sieciowy (do naprawy sieci trakcyjnej) lub jako pług wirnikowy, rzadziej - lemieszowy.
Drugim wariantem jest służba jako wóz turystyczny. Jak na pojazd "na emeryturze" przystało, rzadziej pojawia się na ulicach. Wyjeżdża w specjalną trasę głównie z okazji ważniejszych wydarzeń i rocznic miejskich oraz krajowych. Jego aktywność wzrasta w okresie letnim, kiedy trwa sezon na linie turystyczne. 

Śmierć techniczna:
Ma miejsce po osiągnięciu przez tramwaj przewidywanego okresu eksploatacji lub po tym czasie, jeżeli kondycja wozu na to pozwalała. Zwykle odracza się ten moment modernizując, przebudowując tramwaj. Gdy nadejdzie już kres eksploatacji wozu, wówczas trafia on na złom. Tam już jest koniec jego istnienia. ;-)

Tym, którzy dotrwali do końca tego wpisu bardzo dziękuję.





niedziela, 7 kwietnia 2019

Niskopodłogowość - pojęcie nie do końca rozumiane w Polsce. Część 1.

    Długo myślałem, czy powinienem napisać ten artykuł. Na wstępie pragnę jasno zaznaczyć, że celem tego tekstu nie jest wyrzucanie lub wytykanie błędów Producentom środków transportu, budynków i innych miejsc użyteczności publicznej.
Na co dzień poruszam się autobusami i tramwajami. Obserwuję nie tylko ruch uliczny, ale przede wszystkim infrastrukturę - wysokość wysepek przystankowych, ich stan. Każda wysepka, nowa, odremontowana lub stara, nie współgra w pełni z taborem. Co to oznacza w praktyce? - efekt stopnia, progu. Mówiąc z własnej perspektywy, wózek jest sztywną ramą, która "reaguje" na nawet najmniejszą nierówność czy różnicę wysokości terenu. Zatem jeżeli podłoga tramwaju czy autobusu jest wyraźnie wyżej niż wysepka przystanku, pokonanie tej różnicy jest bardzo utrudnione. Na początku XXI wieku dostosowywano otoczenie miejskie lub wiejskie obniżając krawężniki, budując podjazdy. Bardzo dobrze, dzisiaj trudno sobie wyobrazić wysoki krawężnik, czy wejście do sklepu lub urzędu bez podjazdu. 
Drogi Czytelniku, zważ jednak, czy tak samo nie powinno być ze środkami transportu?... Ktoś może powiedzieć "Przecież obecnie są platformy, rampy rozkładane. Gdy jest rampa rozłożona, to nie ma problemu z dostaniem się do pojazdu. O co tobie chodzi?". Przyznaję takiej osobie rację. Tak, problem (prawie) zanika. Jednakże, jeżeli nachylenie rampy jest zbyt duże, to istnieje ryzyko przeważenia wózka inwalidzkiego do tyłu i wywrócenia się osoby z niepełnosprawnością ruchową. Po drugie to, że rampa fizycznie jest, nie zawsze idzie w parze z używaniem jej przez prowadzących pojazd. Pozytywną alternatywą jest sytuacja, w której rampa jest odblokowana i pasażer może ją rozłożyć osobie na wózku inwalidzkim, przy balkoniku lub matce z małym dzieckiem w "spacerówce". Tu motorniczym i kierowcom dziękuję, bo naprawdę to ułatwia działanie. Zobrazowanie tego, o czym piszę, pojawi się w drugiej części wpisu. Jednym słowem - ciąg dalszy nastąpi... Wkrótce.