czwartek, 25 marca 2021

Raz na wozie, raz... powozem!

   Czasem się zastanawiam, jak to możliwe, że zdarza się nam zbłądzić; że ulegamy ogólnospołecznej opinii, trendom? Być może szukamy w nich czegoś, co by nas łączyło, a raczej indetyfikowało z grupą ludzi, którzy są dla nas ważni. Oczywiście nie twierdzę, że każdy wybór człowieka jest zły i prowadzi do zubożenia mentalno-emocjonalnego. Kierujemy się naszą wygodą, marzeniami. Nie patrzymy niekiedy na drugiego człowieka. Możemy podjąć decyzję o zmianie pracy, o kupnie jakiegoś przedmiotu mniej lub bardziej nam potrzebnego. 

    Myślę, że warto byłoby zastanowić się, co rzeczywiście jest dla nas najważniejsze i najkorzystniejsze? Człowiek jest stworzeniem "stadnym", najlepiej funkcjonujemy w grupie ludzi. Mimo, że często temu przeczymy, to i tak prędzej czy później okazuje się, jak bardzo potrzebujemy drugiego człowieka. Dzięki niemu możemy spojrzeć na daną sytuację w naszym życiu z innej perspektywy, możemy przekazywać naszą wiedzę, odczucia drugiemu człowiekowi. Możemy też dowiedzieć się istotnych rzeczy o nas samych: o naszych zaletach, przywarach lub zachowaniu. Dzięki drugiemu człowiekowi zawsze będziemy "na wozie", rozwiniemy własne talenty, będziemy się czuć potrzebni i gotowi do pomocy. Nigdy nie będziemy emocjonalnymi cyborgami, maszynami, które są w stanie udźwignąć to, co trudnego się nam przytrafia. Jednakże, gdy zaufamy drugiemu człowiekowi i gdy staniemy się kimś, komu można zaufać, wówczas będziemy mogli śmigać "powozem". Najpiękniejszy dar - drugi człowiek, najcenniejszy - przyjaciel. Co o tym myślusz, drogi Czytelniku, jakie masz spostrzeżenia (podziel się w komentarzach)?