Ona i ja, codziennie i niezmiennie. Tak, moja droga Niepełnosprawność jest w każdym czasie. Można na niej polegać, podpowie, zatrzyma przy myśleniu o sobie w sposób wyidealizowany. Mądra jest i tej roztropności mnie uczy. Zawsze jest coś co ucieszy, jakiś drobiazg, błysk w oku drugiego człowieka, kolor wiosny na dworze. Ot takie małe szczęścia, w których warto się zanużyć. Gdyby nie te drobiazgi, to zapewne nie przetrwalibyśmy, tym bardziej w trudnych momentach.
Czasem napomnienie Jej jest bardzo nieprzyjemne, nagłe. Kłócimy się ze sobą wtedy, pomyślę wtedy wówczas "po co Ona jest?". Przychodzi z odpowiedzią: "by mnie kształtować - mój charakter, hard ducha, wrażliwość [bym nie skamieniał]. Abym dostrzegał innego człowieka, jego potrzeby, stan emocjonalny". Muszę być gotowy, by nieść pomoc, a nie tylko o nią prosić. Przecież też mogę być komuś potrzebny. Między innymi o to w życiu chodzi - by czuć czyjąś obecność, by dawać coś od siebie, a nie wyłącznie brać.